Urządzenie sprawdza kominy w stolicy Wielkopolski od dwóch lat. W tym roku dron przez dwa miesiące spędził w powietrzu 120 godzin, wskazał 50 podejrzanych o spalanie śmieci nieruchomości, z czego potwierdziło się 35 przypadków. Program kosztował 130 tysięcy złotych.
"Skuteczność nie jest najważniejsza" - mówi wicedyrektor Wydziału Kształtowania i Ochrony Środowiska Poznania, Przemysław Surdyk.
Ja się cieszę, że jest tak mało. Dla mnie idealnym wynikiem byłoby zero kropka zero. Czyli wchodzę na nieruchomość i stwierdzam, że wszyscy palą prawidłowym paliwem, albo nie spalają odpadów. A to znaczy, że badania dronem oddziaływują na świadomość, bo tak jak mówiłem, prowadzimy dodatkowo szeroką akcję edukacyjną.
Dotychczas kontrole antysmogowe z dronem były realizowane z Poznańskiego Budżetu Obywatelskiego. Społeczny projekt wygrywał dwukrotnie. Teraz miasto zamierza zawiązać umowę na dwa lata z pieniędzy wydziału środowiska.
Kontrole polegają na badaniu czujnikiem okolic kominów i namierzenie ewentualnych naruszeń, takich jak spalanie odpadów lub opału niezgodnego z uchwałą antysmogową.
Wskazanie nieprawidłowości skutkuje wizytą funkcjonariuszy straży miejskiej. W tym roku obloty dronem objęły obszar blisko 15 tysięcy budynków. Ostatecznie strażnicy miejscy po kontroli z powietrza zastosowali 35 mandatów lub pouczeń. Kolejne loty dopiero za rok.