Domaga się dokładnego zbadania substancji zwożonych od 2017 roku do wykopu po żwirowni w Bednarach koło Pobiedzisk. "Mamy dokumenty potwierdzające zrzut odpadów" – przekonuje Sławomir Wiśniewski.
To jest określone jako mieszanka popiołowo-żużlowa z mokrego odprowadzania palenisk. Obawiamy się o swoje zdrowie, o swoje domy, o wszystko. Może to być jutro lub za 10 lat. Obudzimy się i okaże się, że ten teren został skażony, wtedy już niestety bezpowrotnie
- mówi Sławomir Wiśniewski.
Do żwirowni w Bednarach miało być zwiezionych łącznie nawet 100 tysięcy ton odpadów. Sławomir Wiśniewski oczekuje natychmiastowej interwencji oraz powtórzenia badań Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Przeprowadzone wcześniej diagnozy mieszkańcy uznali za nierzetelne. Opierają się przy tym na wynikach prywatnie zleconych badań. Wykonane przez Aquanet wskazały duże przekroczenie metali ciężkich. W zeszłym roku mieszkańcy trzykrotnie spotykali się z przedstawicielem zarządu Wielkopolskiego Urzędu Marszałkowskiego. Później kontakt zamarł.
Od rozpoczęcia protestu cztery dni temu nikt z urzędu poza ochroną nie rozmawiał ze Sławomirem Wiśniewskim. Poprosiliśmy o wyjaśnienia z Urzędu Marszałkowskiego, WIOŚ oraz firmy odpowiedzialnej za zbiornik po żwirowni.