Gdy w samo południe koziołki trykały się na ratuszowej wieży, kilkadziesiąt metrów poniżej zamiast grupy obserwatorów był radiowóz straży miejskiej, z głośników którego płynął apel, aby iść do domu.
Straż Miejska Miasta Poznania dzień zaczęła od sprawdzania miejsc, w których zazwyczaj przy ładnej pogodzie można spodziewać się większych grup ludzi. Na pierwszy ogień poszły tereny nad Wartą. Rzecznik poznańskich strażników Przemysław Piwecki mówi, że strażnicy widzieli kilka, kilkanaście osób. - Jeździli na rowerach, biegali, była kobieta z dzieckiem w wózku - wylicza. Choć to pierwszy dzień wiosny, tłumów nie ma - także na Starym Rynku w Poznaniu.
- Spodziewaliśmy się, że o 12.00 może się tam zgromadzić całkiem sporo ludzi, bo hejnał, bo koziołki. Nic z tych rzeczy - mówi Przemysław Piwecki. Tak więc gdy na ratuszowej wieży trykały się koziołki, kilkadziesiąt metrów niżej zamiast grupki obserwatorów był radiowóz straży miejskiej. Z zamontowanego głośnika damski głos nawoływał do rozejścia się do domów.
Radiowozy straży miejskiej, z których emitowany jest komunikat nasi słuchacze widzieli także w innych częściach Poznania, m.in. w rejonie Lasku Marcelińskiego.