Oszołomiony niepohamowaną zazdrością wpadł do domu sąsiadów, gdzie znalazł nóż, wrócił z nim do swojego mieszkania i pchnął nim intruza w plecy. Prokurator uznał, że było to usiłowanie zabójstwa i zażądał 12 lat więzienia. Sąd zmienił kwalifikację czynu na spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, co skutkowało niższym wymiarem kary. Dlatego sąd skazał oskarżonego na 4 lata pozbawienia wolności. Mówi sędzia Marcin Borowiak.
Sąd doszedł do przekonania, że zamiaru zabójstwa oskarżonemu przypisać nie można, bo oskarżony nie przygotowywał narzędzia zbrodni i zabrał z domu sąsiadów to, które aktualnie miał pod ręką. Nie szukał, nie wybierał, nie szacował, który nada się do skutku nieodwracalnego. Miał alternatywny zamiar postąpienia wobec niewiernej żony i jej partnera. Chciał ich oboje wyrzucić z domu.
Podczas procesu oskarżony przyznał, że był mocno zdenerwowany, zasłaniał się niepamięcią, ale jednocześnie przepraszał za to co się wydarzyło. Prokuratura uznała wyrok za zbyt łagodny i już zapowiedziała apelację.