Według sądu mężczyzna jest winny spowodowania śmiertelnego wypadku z udziałem karetki, którą prowadził. Wskutek zderzenia w grudniu 2018 roku zginął 71-letni kierowca innego auta.
Ratownik medyczny, który kierował ambulansem, nie miał włączonej sygnalizacji świetlnej. Według prokuratury jechał za szybko. Sąd uznał winę oskarżonego, ale zwrócił też uwagę na liczne okoliczności łagodzące.
Sędzia Marek Urbaniak uzasadniał, że ratownik nie szalał na ulicy, tylko wykonywał swoje obowiązki.
Oskarżony wykonywał swoje obowiązki zawodowe, jadąc udzielić pomocy innej osobie. Jest to paradoks, że jadąc udzielić pomocy nieumyślnie spowodował śmierć innej osoby
- mówił sędzia.
Sąd uznał, że ofiara przez nieostrożność również przyczyniła się do wypadku. Rodzina zmarłego żądała kary wyższej. Dziś nie chciała komentować wyroku.
Ratownik medyczny ma też zapłacić 15 tysięcy złotych nawiązki dla rodziny zmarłego. Wyrok jest nieprawomocny.