- Baloty słomy paliły się na polach w trzech różnych miejscach - mówi oficer prasowy rawickich strażaków Krzysztof Skrzypczak.
Wszystko na to wskazuje, że były to podpalenia. Stogi były ustawione w polu, nie przy drodze, w pobliżu nie było uczęszczanych dróg. Baloty za każdym razem paliły się nocą. O tej porze nikt tam raczej nie przechodził przypadkowo i np. niechcący rzucił niedopałek. Ostatni pożar powstał po opadach deszczu. Ni stąd ni zowąd pali się słoma, trochę to dziwne.
W sumie ogień w tych trzech pożarach strawił ponad 250 balotów ze słomą.