Samorządowiec stanął do wyborów mimo ciążących na nim zarzutów korupcyjnych. Rzecznik prokuratury krajowej Przemysław Nowak określił je jako ciężkie.
Pierwsze przestępstwo polegać miało na usiłowaniu udzielenia korzyści majątkowej w 2017 roku funkcjonariuszowi służby celno-skarbowej. Kolejny zarzut to żądanie 200 tys. zł łapówki od firmy chcącej wybudować biogazownię oraz zeznanie nieprawdy i zatajenie prawdy. Grozi za to nawet 10 lat więzienia.
Proces burmistrza miał się rozpocząć 13 stycznia, ale wyznaczono nowy termin 17 marca.
Grupa inicjatywna nie chce czekać do zakończenia procesu. Pragnący zachować anonimowość jeden z jej członków mówi, że to kwestia zasad demokracji.
Po co w demokratycznym kraju dokonujemy wyboru człowieka, który tej funkcji nie pełni
- wyjaśnia anonimowy członek grupy.
Pełniący obowiązki burmistrza, wyznaczony przez premiera Artur Mokracki uważa, że gmina działa dobrze i należy poczekać na proces burmistrza.
Burmistrz chce się bronić, pokazać swoją niewinność, ale nie ma na razie jak
- wyjaśnia Mokracki.
W najbliższych dniach na ulicach Wrześni mieszkańcy mogą się spodziewać osób zbierających podpisy pod wnioskiem o referendum. Jest na to 60 dni.