Turniej był częścią Festiwalu Tradycji Poznańskich. Zawodnicy musieli zjeść jak najwięcej talerzy pyry z gzikiem w pół godziny. Najlepszy uczestnik skonsumował ich pięć i pół.
"Czuję się, jakbym przebiegł maraton" – przyznaje pierwszy mistrz Międzynarodowego Turnieju Jedzenia Pyry z Gzikiem na Czas, Krzysztof.
Dałoby radę więcej zjeść, tylko nie przejdzie przez gardło już. Szczerzę, smakuje, pierwszy raz jadłem pyry z gzikiem, bo nie jestem z Poznania, jestem z Żywca. Całkiem dobre danie, ale więcej już nie zjem, nigdy w życiu
- mówił zwycięzca.
O zwycięstwie zadecydowało 10 gramów. Każda porcja miała około 400 gramów.
Na potrzeby konkursu przygotowano w sumie 40 kilogramów pyry z gzikiem w tradycyjnym wydaniu. Turniej zorganizowało Poznańskie Muzeum Pyry.
"Chcemy, żeby nasze jedzenie było znane nie tylko w Poznaniu" – podkreśla dyrektor muzeum, Marcin Lutomski.
Poznańska pyra z gzikiem, najbardziej znane nasze poznańskie jedzenie, powinna być znana w całej Polsce, bo jest wyjątkowa. Na szczęście mieliśmy tutaj kilka osób, które były z innych części Polski, więc mogli to spróbować, i myślę, że to pokochają i będą kultywować u siebie w swoich miastach
- mówił Marcin Lutomski.
Zwycięzca turnieju otrzymał poduszkę w kształcie pyry, certyfikat i zapas gzika.
W turnieju wziął udział nasz radiowy kolega, Franciszek Walerych, który zjadł cztery porcje.