Zgodnie z przepisami, kierowca był poza samochodem. - Po wjechaniu na prom samochodem marki Suzuki mieszkaniec gminy Wronki nie zabezpieczył go. Nie zaciągnął hamulca ręcznego i nie wrzucił biegu. Opuścił pojazd, który po chwili stoczył się do rzeki. W tym czasie na promie nie było innych osób i nikt nie został poszkodowany. Prom też nie został uszkodzony - mówi rzecznik powiatowej komendy policji w Szamotułach Sandra Chuda.
Na miejscu policjanci sprawdzili trzeźwość kierowcy i przewoźnika. Obaj byli trzeźwi. Nie było więc podstaw do sięgnięcia po bloczek z mandatami i to jedyna w tej historii dobra wiadomość dla właściciela samochodu.
Trzeba było przecież wyciągnąć auto na brzeg, a firma holownicza, która się tego podjęła, pewnie nie zrobiła tego za darmo. Pomogli też strażacy ochotnicy. Na koniec przypomnijmy, że prom w Chojnie jest ważną teraz przeprawą, bo most we Wronkach - mimo rozbudzanych co rusz nadziei - wciąż jest zamknięty.