Prawdopodobieństwo, że są to dopalacze graniczy z pewnością. Zaczęło się od zgłoszenia o mężczyźnie, który miał wygrażać przedmiotem przypominającym broń. Policjanci wytypowali podejrzanego i odwiedzili go w domu. Broni co prawda nie znaleźli, ale w ich ręce wpadła niewielka ilość marihuany oraz blisko 50 porcji białych kryształków. W mieszkaniu znaleziono też elektroniczną wagę, trzy młynki do mielenia marihuany i 5800 zł zaszyte w pluszowym misiu.
Dalsze ustalenia umożliwiły wskazanie mężczyzny jako sprawcy pomalowania farbą przystanku autobusowego w grudniu 2019 r. Straty oszacowano wtedy na 650 zł. 22-latek usłyszał zarzuty: gróźb karalnych, ale nie przyznał się do grożenia bronią, uszkodzenia mienia oraz posiadania narkotyków. Jeśli wyniki badań laboratoryjnych potwierdzą, że znalezione kryształki to zabroniona substancja psychoaktywna, lista zarzutów wydłuży się o posiadanie znacznej ilości dopalaczy, a także o handel nimi. Na razie mężczyźnie grozi do 5 lat więzienia, ale kiedy usłyszy dodatkowe zarzuty zagrożenie karą wzrośnie do 10 lat.