W czapkach, rękawiczkach i specjalnych butach morsowało kilkadziesiąt osób, między innymi rodziny z kilkuletnimi dziećmi. Woda miała cztery i pół stopnia Celsjusza, przy temperaturze powietrza trzech stopni. Niektórzy ubolewali, że nie ma lodu.
Jest fajnie, bo spotykamy się dużą grupą i razem to robimy, więc to jest chyba najlepsze i dodatkowo są też walory zdrowotne. Zaczynamy rok prosto do zimnej wody. Tutaj grupa Morsy Poznań bardzo aktywnie uczestniczy w tym wszystkim. Zawsze 1 stycznia i we wszystkie święta wchodzimy tutaj do wody. Jest ten szok, uderzenie endorfin i po prostu jest moc na rozpoczęcia dnia i Nowego Roku. Młodzi i takie małe dzieci już nie pamiętają, że w lodzie powinno się to robić - mówili uczestnicy noworocznego morsowania.
Poznańskie morsy spotykają się na plaży nad Jeziorem Kierskim zawsze w południe 1 stycznia. Co roku jest tradycyjny toast bezalkoholowym szampanem i życzenia. Dla niektórych to było dziś już drugie zanurzenie w jeziorze, bo pierwszy raz kąpali się krótko po północy.