- Musimy teraz ustalić wszelkie okoliczności związane z przechowywaniem zarodków i czy doszło do ich zniszczenia. Żeby sprawdzić czy złamano prawo musieliśmy wszcząć postępowanie, bo tylko wtedy można dokonać czynności takich jak oględziny, ekspertyza biegłych czy przesłuchania świadków - mówi rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej Magdalena Mazur-Prus.
Doniesienie do prokuratury złożył obecny szef poznańskiej kliniki. Został już przesłuchany, po jego wyjaśnieniach zdecydowano wszcząć śledztwo. Pojemnik cały czas jest w klinice, wkrótce będzie zabezpieczony przez prokuratora i prawdopodobnie zbadany przez biegłych. Nie ma pewności, że coś w nim było, wiadomo za to, że jest to pojemnik do przechowywania zarodków.
Na wszczęcie śledztwa nie miały wpływu medialne wypowiedzi ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina dotyczące sprzedaży polskich zarodków - zapewnia prokuratura. "Nie było żadnych nacisków. Decyzja o rozpoczęciu postępowania była niezawisła"- powiedziała nam Magdalena Mazur Prus. Za przestępstwo uszkodzenia płodu ludzkiego grozi grzywna lub kara do dwóch lat więzienia.