Według prokuratury, funkcjonariusze nie dopełnili obowiązków, bo nie zapewnili pokrzywdzonej ochrony. Kobietę zabił jej konkubent.
Sąd Rejonowy wezwał komendanta po tym, jak jeden oskarżony przerwał zmowę milczenia i oświadczył, że po śmierci kobiety - pod wpływem nacisków przełożonych - sfałszował notatki służbowe. Świadek nie potwierdził takich okoliczności, a prokurator dopytywał, czy odprawy w komisariacie mogły się odbyć bez jego wiedzy.
Mogli ją zarządzić moi zastępcy, bądź naczelnicy wydziałów. Naczelnicy i zastępcy mieli kompetencje do tego, żeby organizować pracę we własnym zakresie, nawet poza moją obecnością. Wręcz byli do tego obligowani, chodziło o zapewnienie płynności pracy komisariatu
- mówił były komendant.
Świadek jest już na emeryturze. Powiedział, że postępowań prowadzonych przez komisariat było tak wiele, że nie pamięta zabójstwa Moniki w Żernikach.
Sąd wezwał jako świadka także bezpośredniego przełożonego oskarżonych - naczelnika wydziału dochodzeniowo-śledczego w komisariacie. Mężczyzna się jednak nie stawił, nie odebrał wezwania. Sąd ponowni próbę wezwania tego świadka.