Cała operacja trwała ponad cztery godziny. Był dźwig wypożyczony z kopalni, był ciężki samochód i ośmiu fachowców. Prace nadzorował wiceburmistrz Sławomir Królak. Kiedy smok pojawił się nad jeziorem, wszyscy myśleli, że to prezent od przedsiębiorcy z okazji 650-lecia Ślesina, jednak krótko po tym jak w miasteczku zmieniła się władza właściciel firmy zażądał zwrotu rzeźby.
Sołtys i mieszkańcy z powrotu smoka do Goranina się cieszą, a nad jeziorem w Ślesinie po rzeźbie pozostała zerwana kostka brukowa. Smok, który był ulubieńcem turystów, przeszedł na przyspieszoną emeryturę.