Na wokandę ponownie trafiła sprawa gilotynowania karpi bez ogłuszania. W marcu krotoszyński sąd skazał 59-letniego rolnika z Rozdrażewa na karę 3 miesięcy bezwzględnego więzienia. Był to pierwszy tak surowy wyrok dotyczący znęcania się nad rybami. Z wyrokiem nie zgodziły się obie strony.
Według obrony nie ma jasnych przepisów mówiących o tym jak należy zabijać ryby. Obrona wniosła o uniewinnienie mężczyzny.
Ustawa o ochronie Praw Zwierząt nie zawiera żadnego przepisu, który w sposób jednoznaczny definiował czy też nakazywał uśmiercanie w ramach sprzedaży detalicznej ryb w konkretny sposób.
Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego mecenas Katarzyna Topczewska uważa z kolei, że karp jak inne zwierzę cierpi, a zabijanie go bez ogłuszania jest znęcaniem ze szczególnym okrucieństwem. Zażądała w apelacji roku więzienia dla oskarżonego.
Cieszę się, że ta rozprawa ma miejsce właśnie przed świętami, bo za chwilę miliony karpi będą uśmiercane.
Rolnik na targowisku w Krotoszynie przed rokiem, przed Świętami Bożego Narodzenia sprzedawał karpie zabijając je tępym narzędziem bez uprzedniego ogłuszania. Nagranie to trafiło do fundacji Viva zajmującej się obroną zwierząt, która z kolei skierowała sprawę do prokuratury. 59 letni rolnik tłumaczył, że robił tak, bo klienci niecierpliwili stojąc w kolejce. Większość chciała kupić rybę już zabitą. Sąd Okręgowy odroczył sprawę do czasu zapoznania się z opinią biegłego ichtiologa, który ma odpowiedzieć na pytanie czy karp tak samo jak inne kręgowce odczuwa ból.