Chodzi o radnych opozycji, na których wniosek rano odbyła się nadzwyczajna sesja. Opozycja przygotowała na obrady stanowisko uznające sprzedaż obiektu za niecelową. Stanowisko w głosowaniu przepadło, a na dodatek okazało się, że teren sprzedawany jest … właśnie dziś. Za pięć milionów złotych.
- Oceniam to jako katastrofę samorządności w Śremie. Władze nie liczą się z wolą mieszkańców - mówi radny opozycji, były burmistrz miasta Marek Basaj.
Apele o niesprzedawanie kawałka zasłużonego obiektu sportowego najgłośniej wyrażała część środowiska sportowego. Ale władze miasta i szef spółki Śremski Sport, dysponującej obiektem, Daniel Cicharski właśnie wolą ludu uzasadniają swe działania. - Ludzie chcą basenu. To jest priorytet, a nie teren leżący ugorem - mówi.
Pieniędzmi ze sprzedaży części stadionu spółka chce zapłacić za remont basenu. Ponieważ nie udały się trzy przetargi na tę sprzedaż, transakcja odbywa się z wolnej ręki. Z myślą o remoncie pływalni radni wcześniej zdecydowali o emisji obligacji, ale władze miasta mówią teraz, że to nie wystarczy. Pokazały to dwa przetargi na remont basenu. Trzeci przetarg – za tydzień.
Rafał Regulski/szym