W nagraniu opublikowanym w serwisie YouTube mężczyzna mówi o ostatnich działaniach przedsiębiorstwa oraz o tym, ilu osobom musi oddać pieniądze.
Sprawa sklepu Bestcena miała swój początek blisko rok temu. W styczniu do poznańskiej siedziby firmy miała wejść kontrola skarbowa. Chodziło o niejasną treść regulaminu sklepu – według niego, klienci nie kupowali w sklepie smartfonów, a jedynie je wynajmowali. Na początku lutego sklep zamknął swoją poznańską siedzibę i zakończył przyjmowanie zamówień.
Bestcena była jedną ze spółek należących do Słowaka – Stefana Duriny. Poza Polską, podobny model „handlu” firmy Duriny prowadziły w 6 innych krajach.
W internecie pojawiły się wpisy oszukanych klientów, którzy wpłacili na konta sklepów Duriny pieniądze za elektronikę, której jednak nie otrzymali. W końcu strona polskiego sklepu zniknęła, a w jej miejsce trafił film nagrany przez właściciela firmy. W swoim oświadczeniu Stefan Durina zapowiada, że klienci sklepu otrzymają swoje pieniądze – problem w tym, że przedsiębiorstwu środki się skończyły. Dlatego też firma zaczęła wyprzedawać swoje zasoby.
Właściciel sieci sklepów internetowych z elektroniką mówi, że poszkodowanych może być nawet 1000 osób z 7 krajów. Według Duriny, część z klientów już otrzymała pieniądze wpłacone na zakup telefonów. Kolejni mają otrzymać zwrot środków za zamówienia w najbliższych dniach.
Jeszcze rok temu, na jednym z portali Stefan Durina pochwalił się, że jego polski sklep miał w 2019 roku 1 milion 800 tysięcy klientów i zanotował 165 milionów euro obrotu. W opublikowanym w internecie nagraniu Słowak informuje, że na poczet spłaty zobowiązań, mężczyzna wystawił na sprzedaż także swoje prywatne mieszkanie.
Do sprawy będziemy wracać.