Początkowo sądzono, że przyczyną zatrucia było extasy, które ktoś dorzucił do cukru lub kawy w zakładowej stołówce. Badania podważyły tę wersję. Do Leszna dotarły właśnie wyniki chemiczno-toksykologicznych badań próbek krwi pobranej od najbardziej poszkodowanych. "Niestety nie wniosły nic nowego, nie przybliżyły nas do wyjaśnienia tego tajemniczego grupowego zatrucia" - powiedział Radiu Merkury szef leszczyńskiej prokuratury Jerzy Maćkowiak. Jak przyznaje prokurator Maćkowiak praktycznie wyczerpała się już możliwość kolejnych badań, które mogłyby pomóc w wyjaśnieniu przyczyn zatrucia pracowników SEWS. Pozostaje jeszcze tylko przesłuchanie kilku świadków, z którymi śledczy do tej pory nie rozmawiali.