Rodzina miała założoną niebieską kartę. Potwierdziły to w sądzie pracownice MOPS z Lubonia. Zareagowały od razu, kiedy żona oskarżonego przyszła do ośrodka z podbitym okiem. Utrzymywała, że spadła ze schodów i zapewniała, że nie jest ofiarą przemocy domowej.
Nie życzyła sobie pomocy, przyjęła postawę obronno-agresywną
- mówiły pracownice socjalne.
Podczas wizyt domowych i spotkań w ośrodku nie udało się ostatecznie stwierdzić, czy w domu dochodzi do przemocy, dlatego ośrodek zawiadomił prokuraraturę. Tym bardziej, że ze szkoły starszego syna płynęły sygnały, że w domu może się źle dziać.
Prokuratura jednak sprawę umorzyła. Zarzuty przemocy wróciły po tym, jak Kacper uciekł z domu.
W oddzielnym procesie ojciec i matka zostali już skazani za znęcanie się nad chłopcem. Ojciec na 5 lat bezwzględnego więzienia, matka na rok w zawieszeniu. W trakcie śledztwa kobieta - mimo wcześniejszego zaprzeczania - powiadomiła prokuraturę, że ona także była ofiarą domowej przemocy. Ta sprawa teraz toczy się oddzielnie.
Kobiety nie było w sądzie. Na kolejnej rozprawie sąd będzie kontynuował przesłuchanie świadków.