Senator Adam Szejnfeld twierdzi, że rządowi specjaliści nie potrafili opanować rosnącej inflacji, źle prowadzili politykę energetyczną i nie reagowali na sygnały o nadchodzących podwyżkach. Taki sygnał miał przekazać nawet sam senator, opisując w Senacie historię jednego z szamocińskich przedsiębiorców.
Mała rodzinna firma, a dokładniej chodzi mi o warsztat samochodowy w Szamocinie. Już na początku listopada został zmuszony do podpisania nowej umowy na dostawy gazu. I tutaj mowa o wzroście ze stawki 110 zł na 330 zł, czyli chodzi o trzykrotny wzrost. A mowa o warunkach, które podpisano wcześniej. Teraz ten przedsiębiorca szykuje się na kolejne podwyżki, ciekawe czy firma je przetrwa
- mówi Adam Szejnfeld.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Krzysztof Czarnecki całkowicie nie zgadza się z opinią senatora PO. Jego zdaniem, obecna sytuacja i podwyżki to tak naprawdę efekt nieprzemyślanej polityki energetycznej Unii Europejskiej i opłat za emisję gazów cieplarnianych. Według tego systemu Polska, jak i inni członkowie Unii muszą wykupywać pozwolenia na emisję dwutlenku węgla; te pozwolenia tylko w rok podrożały o 100 procent, przez to drożeje produkcja gazu i energii – mówi Czarnecki.
Ponadto banki zachodnie włączyły się w handel tymi pozwoleniami i teraz również dyktują cenę emisji dwutlenku węgla. Proszę sobie wyobrazić, że ta cena wzrosła z 8,5 euro za jedną tonę do 85 euro za jedną tonę. I nikt z Unii Europejskiej nie zahamował takiego drastycznego podniesienia opłat
- mówi Krzysztof Czarnecki.
Poseł dodaje, że rząd przygotował jednak tzw. pakiet osłonowy, który ma zrekompensować wzrost kosztów energii elektrycznej, cen gazu i żywności. Z kolei politycy PO złożyli w Sejmie projekt ustawy, która ma na stałe zmniejszyć ceny gazu i energii dla wybranych grup.