Sąd przychylił się dziś do wniosku prokuratury i przedłużył mu areszt o kolejne trzy miesiące.
Mężczyzna jest podejrzany także o zabójstwo żony. - Uszkodzenie przez niego instalacji gazowej w budynku miało służyć zatarciu śladów morderstwa - twierdzą śledczy. Prokurator Łukasz Stanke mówi, że na wolności podejrzany mógłby się ukrywać i popełnić kolejne przestępstwa.
- Podejrzany pozostając na wolności "mógłby skończyć to, co zaczął", mówiąc kolokwialnie, czyli mógłby dążyć do zabicia pozostałych mieszkańców kamienicy. Tego nie możemy wykluczyć. Trwają czynności, kończymy śledztwo. Postępowanie jest w tej chwili przedłużone do końca roku. Miejmy nadzieję, że to się do tego okresu skończy – informuje.
Podejrzanego muszą jeszcze zbadać lekarze psychiatrzy. Taka opinia jest niezbędna ze względu na ciężar zarzutów, jakie usłyszał Tomasz J. Grozi mu nawet dożywocie.
Prokuratura bada też sprawę wypadku samochodowego, w którym ucierpiał syn podejrzanego. Autem kierował Tomasz J. Sam nie doznał żadnych obrażeń. Wychowaniem chłopca zajmuje się teraz jego ciocia.