Na podstawie monitoringu policja ustaliła auto, którym poruszają się domniemani sprawcy napadu, potem to auto zlokalizował policyjny patrol. Jak nas zapewnił Maciej Święcichowski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu radiowóz dawał sygnały świetlne do zatrzymania się, ale wezwani do zatrzymania zaczęli uciekać. Ruszyli drogą wojewódzką ze Śremu do Kórnika. Kierowca ściganego auta złamał szereg przepisów.
Na łuku drogi wyprzedzał kolumnę pojazdów. Zderzył się podczas tego manewru z pegeotem partnerem, który jechał z naprzeciwka, stracił panowanie nad samochodem, zahaczył jeszcze o tira, który jechał w stronę Kórnika, i wylądował w rowie. Policjanci zdołali wyciągnąć jedną osobę z tego samochodu, ona pojechała do szpitala. Pozostałe osoby nie przeżyły, ponieważ samochód momentalnie stanął w płomieniach
- relacjonował nam Maciej Święcichowski.
Oficer prasowy dodał, że policja będzie ustalać zarówno tożsamość ofiar, jak też ich liczbę. Stan wraku nie pozwolił tego uczynić od razu.
Kierowca peugeota w stanie ciężkim trafił do szpitala. Kierowcy tira nic się nie stało. Według relacji rzecznika KWP jeden z policjantów podczas ratowania poszkodowanego doznał poparzeń.
Droga Śrem - Kórnik przez kilka godzin będzie zamknięta.
AKTUALIZACJA - 20:19
Trzy ofiary śmiertelne makabrycznego wypadku w Czmoniu na drodze Kórnik-Śrem. Dwie osoby spłonęły na miejscu, trzecia zmarła w szpitalu.
Trzy śmiertelne ofiary to osoby podróżujące oplem astra. Uciekały one przed policyjnym pościgiem. Według policji wcześniej w Śremie ludzie z opla napadli na kobietę. Zostali namierzeni dzięki monitoringowi.
Wezwani sygnałami świetlnymi do zatrzymania się - zaczęli uciekać w kierunku Kórnika. Uciekając kierowca opla seryjnie łamał przepisy. Przed łukiem drogi w Czmoniu wyprzedzał kolumnę aut i czołowo zderzył się z jadącym z przeciwka peugeotem partnerem. Peugeot wpadł do rowu, a opel odbił się jeszcze od jadącego w tym samym kierunku tira, po czym wypadł z drogi i się zapalił.
Policjanci zdołali wydobyć jednego mężczyznę z opla, ale zmarł on w szpitalu. Po kilku godzinach ze spalonego wraku auta ratownicy wydobyli szczątki dwóch osób. Ciężko ranny kierowca peugeota trafił do szpitala. Jeden z policjantów podczas interwencji przy płonącym aucie poparzył sobie dłonie, ale do szpitala nie musiał jechać. Sprawę bada prokurator.
Jak przekazał nam rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak, poprzedzające tragiczne wydarzenia napad na kobietę zaczął się od przebicia opony w jej aucie metodą "na kolec".
Kiedy zeszło jej powietrze i zatrzymała auto, wtedy ją napadli i obrabowali
- poinformował Borowiak.