Dwójka ofiar napastnika: 70-letnia kobieta ma pękniętą miednicę, zaś 76-letni mężczyzna - połamane ręce.
Sąd przychylił się do wniosku prokuratury. Uznał, że gdyby 31-letni Filip M. był na wolności, mógłby znowu zaatakować. Ponadto - według sądu - jest duże prawdopodobieństwo, że podejrzany jest winny, a poza aresztem mógłby wpływać na śledztwo.
- Mężczyzna przyznał się do agresywnego zachowania - mówi prokurator Łukasz Biela. - Wyjaśnienia, które złożył podejrzany w części dotyczącej wytłumaczenia lub próby wytłumaczenia swojego zachowania, miały polegać na tym, że ta agresja, która nie została ona zaprzeczona przez podejrzanego, brała się stąd, że podejrzany miał kłopoty w dzieciństwie, zdrowotne i do dzisiaj to w jakiś sposób przeżywa.
Prokuratura - powołując się na dobro śledztwa - nie chciała zdradzić o jakie kłopoty zdrowotne chodzi. Śledczy nie wykluczają, że Filipa M. przebadają biegli psychiatrzy.
Policja odebrała sygnały o jeszcze dwóch podobnych atakach. Sprawdzamy, czy mógł to zrobić podejrzany - mówi rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak:
- Policjanci, którzy prowadzą te postępowanie, proszą o kontakt wszystkich poznaniaków, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji, kiedy osoba poruszająca się rowerem była bez jakiegoś powodu w stosunku do nich agresywna i która być może stosowała jakąś przemoc. Mówię też o takich przypadkach, które nie zakończyły się tym, że ktoś doznał obrażeń ciała.
31-latek usłyszał zarzuty uszkodzenia ciała dwóch osób. Według śledczych, było to zachowanie o charakterze chuligańskim. Podejrzany najpierw kijem pobił 76-letniego mężczyznę, później skopał 70-letnią kobietę.
Prokuratura ujawniła też więcej informacji o podejrzanym. 31-latek to z wykształcenia informatyk. Przez pewien czas pracował za granicą. Po powrocie do Polski był bezrobotny, utrzymywał się z oszczędności. Nigdy wcześniej nie był karany. Teraz grozi mu do 5 lat więzienia.