W składzie są eksperci, pedagodzy i przedstawiciele organizacji pozarządowych. TVN24, ustami dr Doroty Kałuży-Kopias z Uniwersytetu Łódzkiego, zarzuca im... wspólnotę światopoglądową opartą na tradycyjnym modelu rodziny i kulturze chrześcijańskiej. "Inne formy rodziny są marginalizowane" mówi dr Kałużna-Kopias w materiale prywatnej stacji.
Tutaj brakuje podejścia osób, które na przykład są w związkach nieformalnych. Brakuje tutaj osób, które reprezentują inne kultury, bo mamy taki monolit kultury chrześcijańskiej.
Tradycyjny model rodziny nie spodobał się także Dominikowi Owczarkowi z Instytutu Spraw Publicznych Uniwersytetu Warszawskiego. Ekspert TVN24 również ma zastrzeżenia do wartości jakim hołdują członkowie rady - chodzi o wartości chrześcijańskie. Jego zdaniem mogą one być problemem przy stosowaniu narzędzi demograficznych, jakim jest in-vitro.
Tradycyjny model rodziny, promowany przez Radę Rodziny, bardzo ogranicza zakres tych instrumentów do wyłącznie takich, które byłyby zgodne ze społeczną nauką kościoła [domyślnie Katolicką Nauką Społeczną - przyp. red]. To co wykracza poza zakres tych instrumentów, to jest chociażby in vitro.
Materiał podsumowany jest sugestią, że powołanie Rady jest zabiegiem marketingu politycznego, który członkom Rady Rodziny ma umożliwić zrobienie sobie zdjęć z premierem i ministrami, żeby później wykorzystywać je w kampaniach wyborczych, w których mają oni startować. Członkowie rady konsekwentnie nie chcą się wypowiadać na temat ataku prywatnej telewizji.