Samorządowcy przerzucają się odpowiedzialnością, podczas gdy nie ma odpowiednich przepisów regulujących poziom uciążliwego zapachu. Zarzuty koncentrują się na braku raportu środowiskowego w sprawie firmy.
"W ustawie są konkretnie wyszczególnione inwestycje, które wymagają raportu środowiskowego i ta inwestycja raportu nie wymagała, poza tym nie ma ustalonych norm zapachu" - mówi wiceburmistrz Turku Joanna Kędziora.
Nie ma takich norm. Tu przedsiębiorca jakikolwiek nie ma się do czego dostosowywać, no bo do czego? Jeżeli nie ma norm zapachowych, to on nic takiego nie uwzględnia, bo co napisze? Będzie pachniało fiołkami z rana a wieczorem będzie śmierdziało? Nie ma podstawy prawnej do tego, aby cokolwiek takiego na inwestora narzucać, żeby on musiał to opisywać.
Sprawę rozwiązałaby odpowiednia ustawa, ale z informacji Ministerstwa Klimatu wynika, że procedowane obecnie rozwiązania wprowadzają regulacje jedynie dla nowo powstałych inwestycji.
Ze strony firmy dowiadujemy się, że jest świadoma problemu, zainstalowała kurtyny antyodorowe i pracuje nad dalszym zniwelowaniem dyskomfortu dla okolicznych mieszkańców. Turkowianom pozostaje porozumieć się z niewygodnym sąsiadem lub dochodzić swoich praw na drodze cywilnej.