Dyrektor sceny Maciej Nowak przyznaje, że inscenizacja sztuki Fredry w Teatrze Polskim nie jest "akademicka", a reżyser "spojrzał na sztukę przez Platona, który mówił, że kiedyś były trzy płcie". Tak więc w poznańskiej inscenizacji parę przyjaciółek zastąpiono parą chłopców.
W momencie, gdy dochodzi do wyzwań miłości między postaciami Fredry, scena została zrobiona tak, że leżą obok siebie dwaj nadzy mężczyźni
- wyjaśnia dyrektor Nowak i choć zapewnia, że "zostało to zrobione bardzo estetycznie", to w poście na Facebooku tłumaczy, że "teatr jest od tego, by wywoływać skrajne emocje".
Przypomina jednocześnie, że od grup szkolnych teatr wymaga zgody rodziców. Szef poznańskiej sceny winą za incydent obciąża nauczycielkę, która jego zdaniem "na poznańską inscenizację nie była przygotowana i nie zapanowała nad emocjami, a jej zachowanie wywołało niepokój na widowni i odebrało komfort oglądania przedstawienia".
Będziemy starać się skontaktować z drugą stroną tego artystyczno-etycznego nieporozumienia.