NA ANTENIE: SZCZESLIWEJ DROGI JUZ CZAS (STUDIO G/VOX
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Uliczny grajek - cieszy czy drażni?

Publikacja: 26.10.2012 g.12:30  Aktualizacja: 26.10.2012 g.12:20
Poznań
Grają na gitarach, akordeonach i skrzypcach. Solo albo w duecie. Jedni stoją niewzruszenie jak posągi, inni tańczą na rozłożonych matach - uliczni artyści - jacy są? Jak ich traktujemy - jak żebraków czy artystów, którzy w ten sposób się spełniają i zarabiają?
Grajek z mandatem - Jacek Butlewski
/ Fot. Jacek Butlewski

Ostatnio była głośna sprawa poznańskiego muzyka ulicznego, Tadeusza Lisa. W sierpniu dostał mandat za zakłócanie spokoju grając na Starym Rynku. Straż miejską zawiadomił jeden z restauratorów. Muzyk jest rencistą - a grając na ulicach dorabia na leki. Nie było go stać na zapłacenie mandatu, dlatego odwołał się od decyzji straży miejskiej do sądu. Sędzia orzekł, że muzyk nie musi płacić kary, a strażnicy miejscy w tym przypadku wykazali się nadgorliwością. Sędzia stwierdził, że muzyk nie przekroczył dozwolonej głośności, nie grał w czasie ciszy nocnej, a Stary Rynek jest miejscem do występów artystycznych. Dla muzyka to bardzo ważna decyzja bo gra na ulicach to nie tylko sposób na zarabianie pieniędzy, ale jego - pasja...

Ulicznych muzyków można spotkać na Starym Rynku, na pobliskich ulicach, w podziemnych przejściach, a nawet w tramwajach. Grają na skrzypcach, gitarach, akordeonie, nawet na flecie. Czy zawsze patrzymy na nich łaskawym okiem? Kiedy mijamy ich obojętnie, a kiedy są w stanie nas zmusić do tego, że się na chwilę zatrzymamy? Może nawet wrzucimy złotówkę do kapelusza? 

Nie chodzi tylko o muzyków - chociaż jest najwięcej - ale także o tancerzy, żonglerów, mimów, akrobatów, zionących ogniem i puszczających bańki. Może któryś z nich zaskoczył i zachwycił Państwa swoimi umiejętnościami? Dla ulicznych muzyków, takich jak Tadeusz Lis, granie na ulicy jest sensem życia. Do tego stopnia, że słychać go podczas ważnych miejskich uroczystości - w tym roku w czasie Imienin ulicy Święty Marcin, czy też na Wigilii pod rondem.

Z jednej strony surowi strażnicy miejscy, z drugiej urzędnicy miasta odpowiedzialni za kulturę, którzy zapraszają tego samego ulicznego muzyka na święto ulicy świętego Marcina. A mamy jeszcze innych urzędników, którzy walczą z żebractwem na ulicach miast. A jak oni traktują ulicznych artystów? Czy pomagają tym osobom, które z biedy, jako artyści zarabiają na ulicy?

Jakie byłoby miasto gdyby ulicznych artystów nie było wcale? Trudno sobie wyobrazić Stary Rynek bez takiej atrakcji. Przewodnik po Poznaniu, Andrzej Dominik Ohde uważa, że uliczni muzycy nadają miastu charakter i nie powinni być przez nikogo nękani. Jeśli oczywiście nie łamią prawa. A Stary Rynek, jak mówi jest doskonałym miejscem do występów muzycznych tego typu. Czy w Poznaniu jest dużo ulicznych artystów, czy tez klimat im tutaj nie sprzyja? Może - tak jak poeci, którzy wyprowadzają się z Poznania do Krakowa - poznańscy muzycy szukają lepszego klimatu w Gdańsku, Warszawie czy we Wrocławiu?

Czy zdarza się, że uliczni artyści są kłopotliwi? Jakie są ich umiejętności muzyczne? Hałasują czy grają? Uczciwie zarabiają na życie czy żebrzą? Rzeczniczka Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Poznaniu, Lidia Leońska unika porównywania artystów ulicznych do żebraków. Sprawa Tadeusza Lisa może być precedensowa dla ulicznych muzyków.  Jego przyjaciel, Krzysztof Wodniczak ma nadzieje, ze takich spraw już nie będzie. A co Państwo sądzą o ulicznych muzykach? Cieszą nas czy drażnią?

https://radiopoznan.fm/n/