Chłopiec wpadł do stawu ratując kolegę. W lodowatej wodzie był około 20 minut. Potem przez pięć dni był w śpiączce, oddychał za niego respirator. Nic nie wskazywało, że poprawa stanu zdrowia nastąpi tak szybko. - To niesamowita sytuacja, cieszymy się, że to tak szybko i dobrze poszło - mówiła dr Sylwia Świdzińska, dyrektor szpitala.
Chłopiec bawił się na lodzie z kolegą. Kiedy lód się załamał, a kolega wpadł do wody, Łukasz pośpieszył mu na ratunek. Kolegę wydobył, ale sam wpadł pod lód. Do zdarzenia doszło na Strzeszynie Greckim w Poznaniu 26 stycznia. Chłopca czeka teraz pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym.
Bądź Zdrów :)