Organizatorzy protestu twierdzą, że nie dostali zapłaty. Blokada tej drogi, to była ostatnia deska ratunku – mówi Marta Banasiak z firmy Melbud.
Kwoty zaległości są różne, od 60 tys. do 1 mln złotych. Podejrzewam, że przed wieloma firmami krąży widmo bankructwa. To jest na zasadzie, że cały czas wszystko jest "w toku". Żadnego pisma z odpowiedzią od GDDKiA, nie dostaliśmy od kwietnia. Dopiero teraz ktoś do nas zadzwonił, bo wyszliśmy na ulicę. Chcemy, by te należności zostały uregulowane.
W proteście uczestniczyło jedenaście firm. Wszystkie współpracowały z firmą Energopol Szczecin, która jest głównym wykonawcą wałeckiej obwodnicy. O problemach z płatnościami od dawna wie Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ze Szczecina, która postanowiła sama płacić podwykonawcom za usługi. Niestety, niektóre umowy miały być źle skonstruowane, stąd długi czas oczekiwana i potrzebna analiza prawna - tłumaczy opóźnienia rzecznik instytucji Mateusz Grzeszczuk.
Oficjalny protest zakończył się o godzinie 12:00. Jednak część podwykonawców postanowiła pozostać w Witankowie nieco dłużej.