Wodorowy Solaris jutro wyjedzie na konińskie ulice
Przekazany dziś - jutro o 5:00 rano rozpoczyna regularne kursy. Wodorowy SOLARIS w Miejskim Zakładzie Komunikacji w Koninie to przełom w transporcie zbiorowym i powód do dumy dla koninian.
Dziś radni z komisji kultury poparli pomysł upamiętnienia lekarza, choć mieli wątpliwości w sprawie miejsca i formuły. Jeden z inicjatorów Paweł Cieliczko tłumaczył radnym jak ma wyglądać nowy pomnik.
Chcieliśmy to zrobić w postaci doktora Granatowicza, który siedziałby przed swoim biurkiem, a przed biurkiem stałoby krzesło. Nazwaliśmy to gabinet doktora Granatowicza, czy też gabinet czynny 24/7.
Radni, choć nie mieli wątpliwości w sprawie zasług doktora i dyrektora Granatowicza, który między innymi ratował poszkodowanych w 1956 roku, to przedstawili zastrzeżenia w sprawie lokalizacji pomnika.
"Pomysł, żeby jego pomnik stanął pod umieszczoną w 1981 roku tablicą poświęconą pamięci tych, którzy ratowali rannych i poległych, ale też, którzy zginęli, wydaje się trochę nie na miejscu" - mówił Przemysław Alexandrowicz z PIS.
Uzyskanie tego miejsca w 1981 roku i zachowanie go w czasach komunistycznych nie było błahostką. Wobec tego wydaje się trochę niestosowne, żeby pod tym stał inny pomnik, zwłaszcza, że ten pomnik ma formę, która też nam się wydawała taka trochę dziwna, bo dlaczego biurko z krzesłem ma stać na chodniku?
O ustawienie pomnika zabiega Fundacja Kochania Poznania. Józef Granatowicz urodził się w 1901 roku w Moguncji. To dzięki jego wysiłkom w 1953 roku powstał Szpital im. Franciszka Raszei na Jeżycach.
Cztery lata temu radni nazwali jego imieniem skwer przy ulicy Poznańskiej. Doktora Granatowicza upamiętnia także tablica zawieszona w szpitalu.
Przekazany dziś - jutro o 5:00 rano rozpoczyna regularne kursy. Wodorowy SOLARIS w Miejskim Zakładzie Komunikacji w Koninie to przełom w transporcie zbiorowym i powód do dumy dla koninian.
Zachęcanie Ukraińców do przeniesienia się z dużych miast na polską wieś. Takie m.in. zadanie stawia sobie nowa minister do spraw integracji społecznej w rządzie premiera Mateusza Morawieckiego.
W tej wsi w powiecie gostyńskim paliła się opuszczona obora. Budynek znajdowała na terenie byłego Państwowego Gospodarstwa Rolniczego.