Dzieci i pracownicy są w domach. To w sumie 60 osób. U połowy wykryto zakażenie prątkiem gruźlicy. Nie oznacza to jednak, że choroba się już uaktywniła. Może wcale do tego nie dojść. Pracownicy inspekcji i lekarze kazali rodzicom obserwowanie pociech. W ciągu dwóch najbliższych tygodni wszystkie maluchy w wyznaczone dni przyjeżdżać będą do poznańskiej poradni pulmonologicznej. Będą tam wykonywane szczegółowe badania. A wszystko zaczęło się od jednej z pracownic przedszkola, która zachorowała na gruźlicę. Kobieta jest w szpitalu. W piątek okazało się, że jej koleżanka również jest chora.
Z tego co ja wiem o tej sprawie to intendentka była chora szybciej niż ta przedszkolanka, a oby dwie czują się dobrze. Mam powody twierdzić tak. Poza tym pisze się, że intendentka już wyszła ze szpitala więc tak na logikę raczej wcześniej był chory ten kto szybciej wyszedł ze szpitala. Jednak dobrze rozumiem rodziców, że są wściekli na władze gminy i SANEPID. Ta sprawa i tak śmierdzi jakąś tajemnicą. Ciekawy jestem jak to się dalej potoczy. Miejmy nadzieję, że Maluchy nie będą miały aktywnej postaci gruźlicy i szybko choroba rozejdzie się po kościach.