Obrońcy mówią o klęsce prokuratury i chcą ponownego uniewinnienia. Wyrok w sprawie tragedii sprzed 9 lat poznamy jeszcze w tym tygodniu.
Podczas dwóch procesów w Sądzie Okręgowym w Poznaniu prokuratura broniła aktu oskarżenia i twierdziła, że Adam Z. zabił swoją koleżankę z pracy. W trzecim nastąpił zwrot - oskarżony miałby ponieść karę za nieudzielenie pomocy.
Prokurator Magdalena Jarecka odwołała się do pierwszych - jej zdaniem - najbardziej wiarygodnych wyjaśnień oskarżonego.
Stał w odległości dwóch, trzech metrów od miejsca, gdzie w rzece znajdował się Ewa Tylman, jednakże w żaden sposób nie próbował udzielić jej pomocy
- mówiła prokurator.
Oskarżony te wyjaśnienia odwołał i do tej pory konsekwentnie nie przyznaje się do winy. Jego obrońcy mówili, że prokuratura szukała paragrafu na oskarżonego - najpierw to było porwanie, potem zabójstwo - wymieniał adwokat Piotr Jóźwiak.
Prokuratura dziś próbuje przypisać oskarżonemu przestępstwo nieudzielenia pomocy, w które od samego początku nie wierzyła sama prokuratura, bo przecież konsekwentnie podtrzymywała zarzut zabójstwa
- mówił adwokat.
Ojciec Ewy Tylman bardzo emocjonalnie zareagował na słowa obrońców, że jego córka w momencie tragedii była pijana.
Nie potrafi pan dać spokoju mojej córce oskarżając ją o alkoholizm. Ja doskonale wiem, jakim dzieckiem była Ewa
- mówił do jednego z obrońców.
Wyrok poznamy w piątek.