Panowie oprócz butów, czapek i rękawiczek mieli tylko szorty, a panie dodatkowo jeszcze t-shirty. Warunki atmosferyczne nie były łatwe, dlatego z 21 osobowej grupy na szczyt weszło tylko osiem osób - mówi Waldemar Rychert.
Choć nie było mrozu tylko około 3-4 stopni na plusie, to wiatr był bardzo silny tak, że chwilami ciężko było ustać na nogach. Broda nie zamarzała, była chlapa na drodze. Trzeba było być cały czas w ruchu, żeby nie wyziębić organizmu. Po drodze mijani ludzie pytali, czy nie jest nam zimno, niektórzy robili sobie z nami zdjęcia, bo jak mówili, nikt im nie uwierzy, że ktoś wchodził w takim ubraniu na Śnieżkę. Taka wyprawa to sprawdzenie swojego organizmu, które pokazuje, że zimno jest pojęciem względnym. Organizm odpowiednio przygotowany jest jeszcze silniejszy po takich doświadczeniach.
Gnieźnieńskim morsom wejście na Śnieżkę zajęło dwie godziny i piętnaście minut. To była już trzecia ich taka wyprawa na szczyt Karkonoszy.