Radni osiedlowi mają też na wpływ na plany zagospodarowania przestrzennego, opiniują także inne pomysły miejskich urzędników, zasiadają również w komisjach wybierających dyrektorów szkół lub przedszkoli.
Lokale wyborcze czynne są od godziny 8.00 do 20.00 - mówi Arkadiusz Bujak z Urzędu Miasta.
- Lokali mamy 130, do zakończenia głosowania agitacja jest zabroniona we wszelkiej formie - w formie ulotek, pikników, organizacji wieców, nawoływania do głosowania przed lokalami, czy kościołami. Wszelkie formy agitacji są zabronione - podkreśla.
Lokale wyborcze w większości mieszczą się w tych samych miejscach, gdzie zazwyczaj głosują poznaniacy. Wyborów nie ma na osiedlu Ogrody, gdzie zgłosiło się za mało chętnych. Łącznie na 42 osiedlach zarejestrowanych jest 1248 kandydatów.
Cztery lata temu w wyborach głosowało niespełna osiem procent poznaniaków. Chciałbym, aby w tym roku frekwencja nie była niższa - mówi zastępca prezydenta Poznania Mariusz Wiśniewski. - Średnia ogólnopolska frekwencja jest na poziomie 7-10 procent, tak ostatnio było w Lublinie. Chciałbym, żeby w Poznaniu frekwencja była jak najwyższa- dodaje wiceprezydent.
W wyborach głosować mogą poznaniacy, którzy ukończyli 18 lat i na stałe mieszkają na terenie osiedla. Wyborca może postawić więcej niż jeden znak "X". W przypadku 15 osobowej rady osiedla można oddać maksymalnie 15 głosów.
Koszt organizacji wyborów to niespełna milion złotych, z czego największą pulę stanowią diety członków komisji wyborczych.
Aktualizacja godz. 17.00
Średnio co 20 poznaniak zagłosował do tej pory w wyborach osiedlowych. Na godzinę 15.00 średnia frekwencja w mieście wyniosła 5,57 procent. Najwyższa była w Kiekrzu - 15,28 procent, najniższa na Grunwaldzie Północnym - 2,14 procent. Do zamknięcia lokali wyborczych, czyli do godziny 20.00, urzędnicy nie będą już podawać frekwencji. Poznamy ją po zamknięciu lokali.
Do tej pory nie doszło do złamania ciszy wyborczej. Odnotowano drobne zgłoszenia. Na Strzeszynie w pobliżu lokalu wyborczego stał samochód z reklamą wyborczą kandydatów. Nie znajdował się jednak na terenie nieruchomości z lokalem, stał przy drodze, dlatego urzędnicy uznali, że nie doszło do naruszenia ciszy wyborczej. W innym lokalu na Starołęce mieszkańcy dostawali ulotki, ale nie były to materiały wyborcze.