Po menadżerach fabryki teraz sąd na przesłuchanie wezwał urzędników miejskich - dyrektorów wydziałów: gospodarki nieruchomościami oraz urbanistyki. W rozmowie z Radiem Merkury dyrektorzy nie chcieli komentować zarzutów spółki. "Poczekajmy na wyrok" - mówili.
Miasto domaga się odrzucenia pozwu tłumacząc, że już pierwszy plan z lat 90 przewidywał likwidację fabryki, która działa w okolicy Jeziora Maltańskiego. Kolejny nie zmienił przeznaczenia tego terenu - na Malcie ma być sport i rekreacja. O zapisach planu mówił wezwany na rozprawę inny świadek. Fabryka chce odszkodowania, bo jak wyliczyła, gdyby nie przyjęty plan, jej tereny byłyby więcej warte. Zapisy planu wchodzą w życie za pięć lat. Wtedy fabryka musi zakończyć działalność w sąsiedztwie jeziora Malta.