Trzech czworonogów nie udało się uratować. Właścicielka przytuliska, Wanda Jerzyk, nie prosi o wiele, zależy jej jedynie na uprzątnięciu gruzu.
W schronisku jak w schronisku są zawsze potrzeby. Nie chcę kupować nowego baraku, bo ten barak będzie miał zawsze złe wspomnienia. Jeżeli jedynie chciałby ktoś z państwa pomóc, w wyrzuceniu tych zgliszczy, bo nie mam pracowników, mam tylko dwóch panów i dwie panie, a nie jest to takie łatwe wszystko ogarnąć.
"Sprawcą" eksplozji miał być zakupiony w Japonii piecyk, który został już zabezpieczony przez obecne na miejscu służby. Chętni do pomocy przy usuwaniu gruzów zgłosić mogą się do fundacji "Przytuliska u Wandy" lub zadzwonić pod numer 690186797. Schronisko można też wspomóc przekazując karmę i inne produkty psiej pierwszej potrzeby.
Krzysztof Polasik