Relacje z wydarzenia na stronie Radia Poznań.
Piątek - 17 czerwca
"Historia dowiodła, że mieliśmy rację przestrzegając Zachód przed naiwnym podejściem do deklaracji władz rosyjskich i współpracy - zwłaszcza ekonomicznej" - napisał prezydent Andrzej Duda w liście do uczestników XVII Zjazdu Klubów „Gazety Polskiej” w Spale.
Prezydent zwrócił uwagę na dalekowzroczne decyzje prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Dzięki (nim) państwo polskie jest dzisiaj o krok od uzyskania niezależności w zakresie dostępu do strategicznych zasobów gazu i ropy. Obok energetyki równie ważnym wymiarem bezpieczeństwa jest gospodarka żywnościowa, w której to dziedzinie nasz kraj jest nie tylko samowystarczalny, ale też może eksportować za granicę znaczne nadwyżki produkcji spożywczej
- napisał Andrzej Duda.
Zwrócił uwagę na współpracę w ramach NATO oraz pomoc Polaków udzieloną uchodźcom.
Wszystko to umacnia przekonanie, że suwerenna Rzeczpospolita sprosta bezprecedensowym wyzwaniom, przed którymi stajemy. Będzie to wymagało wielkiego wysiłku i roztropności, aktywnego udziału patriotycznych elit i świadomych obywateli - ale mocno wierzę, że nam się uda i że z trwającego geopolitycznego przesilenia Polska wyjdzie nie tylko obronną ręką, lecz także silniejsza niż dotąd
- napisał prezydent.
--
Premier Mateusz Morawiecki powiedział, że w wojnie z Rosją rodzi się nowy mit założycielski narodu ukraińskiego. Podczas wystąpienia na XVII Zjeździe Klubów "Gazety Polskiej" podkreślił, że Polska powinna wspierać Ukrainę w walce z rosyjskim najeźdźcą, który dopuszcza się zbrodni noszących znamiona ludobójstwa.
Szef rządu zaznaczył, że wsparcie dla Ukrainy nie może oznaczać zapomnienia o trudnej przeszłości naszych narodów, a tradycja patriotyczna wymaga zachowania pamięci o przeszłości oraz dbałości o prawdę o ludobójstwie na Wołyniu.
Dziś na naszych oczach z tego sponiewieranego przez historię narodu ukraińskiego rodzi się nowy fundament, nowy mit założycielski - mit walki z Rosją, z tą samą Rosją, która chce zniszczyć Polskę
- mówił premier Mateusz Morawiecki. Dodał, że Polska musi działać dalej na rzecz uświadomienia międzynarodowym partnerom zagrożenia ze strony Rosji.
Premier powiedział, że codziennie zabiega na arenie międzynarodowej o dalsze dostawy broni na Ukrainę. Odpowiadając na pytania uczestników XVII Zjazdu Klubów "Gazety Polskiej", podkreślił, że sprzęt dostarczony na Ukrainę jest skutecznie wykorzystywany w walce z rosyjskim najeźdźcą, ale sprzętu tego jest wciąż za mało, by pokonać Rosjan.
Szef rządu wskazał na konieczność zwiększenia dostaw nowoczesnej artylerii dla ukraińskiej armii, ponieważ w tej chwili Kijów ponosi ogromne straty na skutek przewagi artyleryjskiej sił rosyjskich. By skutecznie odpierać ataki Rosjan, Ukraińcy potrzebują zarówno artylerii lufowej krótkiego zasięgu, jak i artylerii rakietowej średniego i dalekiego zasięgu.
Dziś jest jej za mało i to powoduje, że front przesuwa się niestety jak zardzewiały walec, ale niestety ten ruski walec idzie do przodu
- mówił premier Mateusz Morawiecki.
Przypomniał również, że na Ukrainę trafiły między innymi polskie samobieżne haubice Krab. Doradca szefa ukraińskiego MSZ Rostisław Smirnow poinformował, że polskie armatohaubice Krab pozwoliły ustabilizować sytuację wokół Siewierodoniecka. Jak wskazał w telewizyjnym wywiadzie, uzbrojenie, które przekazali "przyjaciele Polacy", bardzo zmieniło sytuację na froncie. "To właśnie ta broń pozwoliła nam uspokoić sytuację i okupanci od razu to odczuli" - powiedział. Rostisław Smirnow dodał, że, aby Ukraina mogła przeprowadzić kontrofensywę na całej linii rosyjskiego frontu, potrzeba więcej ciężkiego uzbrojenia.
Na początku czerwca Polska podpisała kontrakt na dostawę na Ukrainę około 50 armatohaubic Krab. Wartość kontraktu to około 2,7 miliarda złotych. Ukraińska armia ma również otrzymać amerykańskie zestawy artylerii rakietowej HIMARS.
--
Suwerenność powinna być naszym drogowskazem, jeśli chodzi o kształtowanie nas, ale także przyszłych pokoleń – mówiła prezes TK Julia Przyłębska. W swoim wystąpieniu podkreśliła, że "tożsamość konstytucyjna" jest elementem suwerenności.
Ona istniała nawet wtedy, kiedy Polski nie było na mapach, ponieważ tożsamość konstytucyjna jest ważną składową tożsamości narodowej
– zaznaczyła.
Prezes TK zwróciła uwagę, że dana konstytucja, przyjmowana konkretnym momencie historii, pokazuje też pewien obraz społeczeństwa.
Społeczeństwo się zmienia, jest dynamicznie. W tej chwili bardzo krytycznie ocenia się obecną konstytucję. Pamiętam projekt konstytucji +Solidarności+ i wielka szkoda, że przynajmniej niektóre punkty tamtego projektu nie zostały przyjęte, bo one były w tamtym czasie takim obrazem społeczeństwa po czasach bardzo trudnych
– mówiła.
Dodała przy tym, że konstytucja jest najwyższym prawem i powinniśmy ją szanować.
Już preambuła mówi o tym, że po 1989 roku odzyskujemy suwerenność i mamy być państwem suwerennym i demokratycznym. A więc odnosimy się do tej suwerenności i powinna być ona naszym drogowskazem, jeśli chodzi o kształtowanie nas, ale także przyszłych pokoleń
– przekonywała.
Prezes TK uznała również, że demokracja rządzi się swoimi prawami.
Należy uznawać efekty demokracji. A więc demokratyczne wybory, w których zwyciężą większość powinny być szanowane. Powinny być szanowane instytucje, które są w tej konstytucji wymienione. One powinny pracować w spokoju. I nawet, jeśli nie zgadzamy z pewnymi decyzjami, to należy dochodzić do swoich praw na drodze prawa, a nie na drodze anarchii
- podkreśliła.
"To, do czego dziś doprowadzono w wielu obszarach, również uniemożliwiając Trybunałowi Konstytucyjnemu spokojne funkcjonowanie, to właśnie efekt anarchizacji życia publicznego" - dodała. Jak mówiła Julia Przyłębska, elementem tożsamości jest także język. Przy okazji podziękowała przedstawicielom klubów "GP", którzy są za granicami kraju "nośnikiem" polskości "poprzez język polski".
Chciałby też podziękować państwu za wszystko, co robicie dla tożsamości Polski i suwerenności. Że umożliwiacie organom państwa poprzez swoje wsparcie, działalność, działanie w ramach demokratycznego systemu. Dziękuję za wszystkie listy wsparcia, które otrzymuje TK. One często są inspiracją i pomagają w trudnych momentach
– przekonywała członków klubu "GP".
Julia Przyłębska odniosła się także do wojny na Ukrainie. Jak mówiła, wszystkie przesłanki wskazują, że dochodzi tam do czynów ludobójstwa. W jej opinii w tym kontekście prawo międzynarodowe jest słabe.
Spójrzcie państwo, jak prawo międzynarodowe rozliczało systemy poprzednich ludobójców. Było bardzo trudno. Powinniśmy wszyscy zaangażować się w to, aby stworzono instytucję międzynarodową, która umożliwi rozliczenie wszystkich, którzy dopuścili się w dzisiejszych czasach czynów ludobójstwa. O tym nie należy zapominać. To nie jest zemsta, to jest sprawiedliwość
– zaznaczyła prezes TK.
KPO wzmacnia naszą suwerenność, 99 proc. kamieni milowych jest w interesie Polski - uważa premier Mateusz Morawiecki. Na spotkaniu z klubami "GP" zaznaczył, że nie chciałby umierać za wymiar sprawiedliwości, a utrata suwerenności gospodarczej oznaczałaby utratę suwerenności Polski.
Szef rządu był gościem honorowym pierwszego dnia XVII Zjazdu Klubów "Gazety Polskiej".
Zapytany przez jednego z uczestników zjazdu czy - związane z KPO - kamienie milowe nie zagrażają polskiej suwerenności, premier zaprzeczył i zaznaczył, że pieniądze z KPO są dziś Polsce bardzo potrzebne, ponieważ przydadzą się właśnie po to, żeby zabezpieczyć suwerenność Polski.
"99 procent tych kamieni milowych jest absolutnie w interesie Polski" – przekonywał członków klubu "GP".
Ten jeden procent, czyli tzw. kamienie dotyczące wymiaru sprawiedliwości. Reformujemy już ten wymiar sprawiedliwości siódmy rok. Ja bym nie chciał umierać za wymiar sprawiedliwości. Naprawdę. Nie opłaca się. Opłaca się utrzymać przede wszystkim suwerenność Polski, to jest dziś najważniejsze. KPO i całe środki unijne, które są zależne także od tego programu, służą wzmocnieniu naszej suwerenności
– podkreślił premier.
Wszyscy, którzy próbują rozpętać histerię wokół tzw. kamieni milowych mylą się i nie tylko są w błędzie, ale właśnie leją wodę na młyn ruskiej propagandzie. Wiecie dlaczegoĹ‚ Dlatego, że tak, jak powiedziałem wcześniej, suwerenność możemy utracić także poprzez gigantyczny kryzys gospodarczy, który doprowadzi po prostu do gospodarczego załamania
– tłumaczył.
Mówiąc o zagrożeniach, wskazał, że "dziś suwerenność możemy stracić na trzy sposoby".
Pierwszy, to ten najbardziej brutalny, jak Putin zmiażdży Ukrainę, to przyjdzie po następne państwa. Za rok, za dwa, za trzy, za pół roku. Nie wiemy tego, przyjdzie po nas. Przyjdzie po kraje bałtyckie. Tak możemy utracić suwerenność, dlatego spójność państw NATO, UE jest dzisiaj taka kluczowa. Jest dzisiaj zaporą przed barbarzyńskim planem Putina i Kreml
- zaznaczył.
Drugi sposób na utratę suwerenności, który wymienił premier, to "utrata suwerenności gospodarczej, przez wielki kryzys gospodarczy, który może doprowadzić do nieznanych nam perturbacji gospodarczych".
"Wyzwania, z którymi przychodzi nam się dzisiaj mierzyć są wyzwaniami bez precedensu w ostatnich trzydziestu kilku latach" - ocenił szef rządu.
Trzeci sposób na utratę suwerenności, na który wskazał premier Morawiecki to przegrana PiS w wyborach parlamentarnych w przyszłym roku w październiku.
Gdyby do tego doszło, to wtedy zobaczycie państwo, co oznacza prawdziwa utrata suwerenności przez naszych oponentów politycznych. To scenariusz ogromnie niepokojący i zły dla Polski, niedobry dla Polski
- mówił szef rządu.
"Ja wiem doskonale, z jakiej tradycji wyrastacie państwo, wyrastamy my wszyscy, z tradycji patriotycznej. W tej tradycji jest miejsce na pamięć i dbałość o prawdę dotyczącą ludobójstwa na Wołyniu. I my nigdy nie zapomnimy tego i prawdy tej zawsze będziemy się domagać" - kontynuował premier.
Ale dziś, na naszych oczach, z tego sponiewieranego też przez historię narodu ukraińskiego rodzi się w jego ramach nowy fundament, nowy mit założycielski - mit walki z Rosja, z tą samą Rosją, która chce zniszczyć Polskę. Dlatego dziś jednoczymy się w ich wysiłkach pokonania tego najeźdźcy, zbrodniarzy wojennych i - owszem, tak - ludobójców
- zaznaczył.
"Bo te zbrodnie, z którymi mamy do czynienia na Ukrainie noszą znamiona ludobójstwa" – dodał.
Dlatego – jak mówił szef polskiego rządu - uświadamiamy całemu światu, że Rosja wysublimowała wszystko, co najgorsze z nowożytnej historii XIX i XX wieku, a zwłaszcza XX wieku - imperializm, kolonializm i nacjonalizm. "To jest dzisiejsza Rosja. To uświadamiam naszym partnerom, którzy mogą postawić tamę ruskiej inwazji" – wyjaśnił.
W ocenie Morawieckiego, to geopolityczny punkt zwrotny w historii świata. Jak mówił, dziś świat wstrzymał oddech, ponieważ Putin i władza na Kremlu otworzyły puszkę Pandory, dochodząc do wniosku, że trzeba doprowadzić do przesilenia. Premier tłumaczył, że stało się tak dlatego, że Rosja przegrywała wyścig po "atrakcyjność modelu społeczno-państwowego".
"Putin stworzył nową ideologię. To ideologia ruskiego miru, czerpiąca z tradycji sowiecko-rosyjskich" – wskazał, dodając, że to tradycja wielkiej Rosji, imperium rosyjskiego, które miało ambicję panowania nad połową świata.
"Ale ten ruski mir, czyli rosyjska ideologia, jest ideologią zbrodniczą, niebezpieczną, pokazującą swoje najstraszniejsze oblicze. Z tym mierzymy się my, a jeszcze bardziej – w okrutny sposób doświadczany - naród ukraiński" – tłumaczył.
Zapewnił, że polski rząd razem z prezydentem Andrzejem Dudą i prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim są bardzo aktywni na forum międzynarodowym, żeby budzić europejskie sumienia, żeby budzić sumienia całego świata.
Bo dzisiaj toczy się na Ukrainie nierówna walka. Nierówny bój o wolną i suwerenną Ukrainę, a w związku z tym o wolną i suwerenną Rzeczpospolitą (...) Dziś siła relacji polsko-ukraińskich przeraża Rosję. To, co się stało w ostatnich kilku miesiącach, to swego rodzaju solidarnościowy cud. Piękna historia tworzona na naszych oczach. Polacy przepięknie zareagowali na tragedię, która za naszą wschodnią granicą dała się odczuć
– tłumaczył.
Wskazał, że pomoc Ukrainie odbywa się na wielu polach, poprzez dostawy broni, wspieranie uchodźców wojennych czy wizyty polskich polityków na Ukrainie. "Kładziemy też przed Ukrainą przyszły traktat polsko-ukraiński, bo tutaj tworzy się coś niezwykłego" – zapowiedział.
Przed swoim wystąpieniem premier wziął udział w turnieju tenisa stołowego o puchar prezesa ENEA. Rozegrał kilka krótkich meczów ping-ponga z uczestnikami zawodów.