Auta kradziono w Niemczech, rozbierano w Polsce, potem drogą lądową i morską trafiały na Bliski Wschód.
- To nawet pełne drzwi, maski samochodowe, silniki czy zderzaki. Gromadził te części samochodowe, dobrze opisywał, pakował i zabezpieczał folią. Następnie pakował je w kontenery. Potem drogą lądową i morską trafiały też do jego rodzimego kraju, do Palestyny. Na chwilę obecną wiemy, że to on zajmował się tym procederem. Na razie nie mamy dowodów na to, że to on stoi za kradzieżą samochodów - mówi oficer prasowy grodziskiej policji Kamil Sikorski.
50-letni Palestyńczyk usłyszał 5. zarzutów paserstwa. Liczba ich może ulec zmianie z uwagi na dalszy rozwój tej sprawy. Grozi mu do 5 lat więzienia.