- Dziwi mnie propozycja debaty w języku niemieckim złożona przez Pana Krasnodębskiego. Trochę za wcześnie wchodzi w buty Bismarcka, który też chciał by Polacy o polityce rozmawiali po niemiecku - napisała Radiu Poznań była premier.
- Styl tego porównania jest rozczarowujący. Chętnie z panią premier wyjaśnię jaka była rola Bismarcka w polityce niemieckiej. Myślę, że każdy polityk chciałby zrobić dla Polski tyle, ile Bismarck zrobił dla Niemiec. Ale to jest zupełnie inny wątek historyczny. Okazało się, że pani premier ma uprzedzenia wobec języka niemieckiego, co mnie bardzo dziwi - mówi Krasnodębski.
Ewa Kopacz w oświadczeniu dla Radia Poznań napisała, że ciekawi ją to, w jakim języku kandydat PiS omawia z Jarosławem Kaczyńskim program europejski Prawa i Sprawiedliwości. I zadeklarowała, że w tym samym języku zamierza debatować ze Zdzisławem Krasnodębskim. Ten ostatni odpowiedział, że Jarosław Kaczyński nie kandyduje do Parlamentu Europejskiego. Dodał, że w Brukseli nie wszyscy polscy posłowie mówią po polsku, w jego ocenie znajomość języków obcych jest konieczna, jeśli chce się zasiadać w Parlamencie Europejskim.