- Za ten czyn mogę odpokutować nawet w tajdze. Tylko ciężka praca jest w stanie mnie poprawić - ironizował Piotr Lisiewicz. - W różnych miastach odbywały się demonstracje przeciwko deportacji do Rosji Ahmeda Zakajewa, ale nigdzie takiej sprawy do sądu nie skierowano. Tylko poznańska policja stanęła na wysokości zadania - dodał.
Poznańska policja nie zezwoliła liderowi Naszości na wejście z siekierą do budynku sądu. Sprawa została odroczona do marca. Obwiniony złożył wnioski o przesłuchanie poznańskich policjantów - świadków jesiennych manifestacji.