W czwartek informowaliśmy, że rodzina zamordowanej 30-latki ma żal do funkcjonariuszy z Opalenicy o to, że nie zabrali mężczyzny do izby wytrzeźwień lub policyjnego aresztu. Pretensje mają nawet rodzice mieszkańca Turkowa, którzy również uważają, że interwencja powinna zakończyć się wywiezieniem syna z domu.
Policję wezwała żona, bo mąż był pijany, awanturował się i groził kobiecie. Wiadomo, że miał dwa promile alkoholu w organizmie. Wcześniej wielokrotnie policyjne patrole wzywano do domu w Turkowie.
Policjanci wyjechali z wioski w środę około godziny 22. Cztery godziny później 30-latka już nie żyła. Zginęła od pchnięcia nożem. Zabójcy grozi dożywocie.
Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji powiedział, że odpowiedzi na pytanie dlaczego patrol z Opalenicy zachował się tak, jak się zachował, szukać będą funkcjonariusze z komendy powiatowej w Nowym Tomyślu. Kilka minut później szef Komendy Wojewódzkiej Policji, młodszy inspektor Krzysztof Jarosz poinformował, że sprawą zajmą się jednak policjanci z Poznania.