"Pułapki były ukryte pod liśćmi" – mówi Agnieszka Akciwogros.
Pojechałam wraz z 6-letnią córką na grzyby w okolice leśnictwa Zacisze. Szłyśmy główną drogą w lesie i nagle zauważyłam dwie kupki liści. Powiedziałam do swojej córki, że chyba mamy prawdziwki. Gdy zbliżyłyśmy się do liści, okazało się, że są to pułapki. Ktoś rozstawił na drodze dwie drewniane deski z wbitymi gwoździami. Jakby przejechał tamtędy samochód, to miałby przebite opony
- opowiada pani Agnieszka.
Sprawa została zgłoszona do lokalnego nadleśnictwa, które zapowiedziało częstsze patrole Straży Leśnej. Niespełna miesiąc temu podobne pułapki ujawniono na terenie nadleśnictwa Wronki. Sprawcy nadal nie znaleziono.