Wojewódzki Inspektorat Weterynarii w Poznaniu wie o sprawie, ale czeka na oficjalne dokumenty z Rosji. Jak mówi zastępca Wojewódzkiego Inspektora Bartłomiej Raj dopiero na ich postawie będzie można stwierdzić, jakiej partii mięsa dotyczą zastrzeżenia rosyjskich służb.
Do zakładów już pojechali kontrolerzy. Inspektorzy pobierają próby urzędowe, by stwierdzić, w którym momencie mięso zostało zakażone - czy niedopilnowano higieny produkcji, podczas składowania czy transportu. Kontrola dotyczy zarówno mięsa trafiającego na rosyjski, jak i polski rynek. Za dodatkowe badania mięsa zapłacą same zakłady, które także czekają na oficjalne dokumenty z Rosji. Na razie zarzutów rosyjskich służb nie chcą komentować.