Prokuratura oskarżyła ośmioro byłych urzędników Zarządu Dróg Miejskich i Zakładu Robót Drogowych. Pięcioro miało fałszować dokumenty, dotyczące remontu policyjnych parkingów i działać na polecenie swoich przełożonych - także oskarżonych w tej sprawie.
Sąd wezwał między innymi obecnego zastępcę komendanta wielkopolskiej policji Romana Kustera. Gdy parkingi były remontowane, szefował komendzie miejskiej. Jak mówił w sądzie, inwestycji nie prowadziła jednostka, którą kierował.
- Żadne dokumenty przez moje ręce w tym zakresie nie przechodziły. Z późniejszej wiedzy już po wszystkim wiedziałem, że miała to być forma darowizny. Zresztą na co dzień komenda dobrze współpracowała z Urzędem Miasta, wydawało mi się to taką naturalną koleją rzeczy. Generał też nie zaprzeczał, że takie rozmowy podejmował z władzami miasta - mówił świadek. Generał, czyli ówczesny komendant wielkopolskiej policji.
Inny świadek - były wiceszef Wojewódzkiej Komendy Policji, obecnie na emeryturze - zeznał, że miasto przysłało fakturę za wykonany remont parkingów. Komenda wojewódzka ją jednak odesłała, bo - jak mówił świadek - umowa była taka, że prace zostaną wykonane bezpłatnie.
Według prokuratury, oskarżeni na polecenie byłych dyrektorów Zarządu Dróg Miejskich i Zakładu Robót Drogowych dopisali do prowadzonych inwestycji koszty remontu dwóch policyjnych parkingów, w sumie około 800 tysięcy złotych, jak wyliczyli śledczy.
AKTUALIZACJA
Nie będzie kolejnego aktu oskarżenia w sprawie afery parkingowej w Poznaniu. Przed sądem trwa już proces ośmiorga byłych urzędników, oskarżonych o fałszowanie dokumentów i dopisanie do prowadzonych miejskich inwestycji kosztów remontu dwóch policyjnych parkingów.
Prokurator Joanna Biranowska-Sochalska dodaje, że między umorzonym wątkiem policyjnym a toczącym się w Poznaniu procesem urzędników istnieje ścisły związek i także z tego powodu prokuratura nie może ujawnić szczegółowych podstaw umorzenia.
Żadnego pouczenia lub ostrzeżenia . Pióro w ruch, czytelny podpis frajerku.