"Teraz przed zwierzętami odpoczynek" - mówi rzeczniczka ogrodu Małgorzata Chodyła.
To zwierzęta bardzo wyczerpane ogromnym stresem, dwudobową podróżą, podczas której nie miały możliwości być karmione. Osoby, które zgodziły się pojechać w konwoju, podejmując ten heroiczny czyn, to nie są zawodowi opiekunowie zwierząt, nie było innej możliwości. Wszyscy opiekunowie i lekarz weterynarii z tego azylu poszli na wojnę
- mówi Małgorzata Chodyła.
Kilka dni wszystkie zwierzęta na pewno będą w Poznaniu, później niektóre pojadą do innych zwierzęcych azyli.
Utrzymanie ich w kijowskim schronisku było niemożliwe. Brakowało chłodni, drapieżne jedzą głównie surowe mięso. Opiekunowie musieli iść na wojnę. Natalia Popowa, właścicielka azylu, poprosił więc o pomoc przyjaciół z Poznania. Ci odpowiedzieli, zwierzęta są już u nas.
Wieczorem zostały rozlokowane m.in. w poznańskiej lwiarni. Jak długo tu zostaną - tego dokładnie nie wiadomo, trwają ustalenia w tej sprawie. Wiadomo, że docelowo niektóre trafią do ośrodków na zachodzie.