Jak pisze na portalu siepomaga.pl mama chłopca, gdy syn był jeszcze malutki, ugryzło go coś w policzek. Nikt nie zdawał sobie sprawy, że jedno małe ugryzienie zabierze mu dzieciństwo. Zaczęły się problemy zdrowotne chłopca. Lekarze zdiagnozowali u niego boreliozę. Długie leczenie antybiotykami przyniosło zdumiewające efekty. Maks wrócił - pisze jego mama. Niestety problem powrócił po roku.
Lekarze z gdańskiej kliniki zdiagnozowali u Maksymiliana zapalenie mózgu. Podkreślają, że chłopiec ma szanse na powrót do zdrowia. Musi jednak przejść bardzo kosztowną terapię wlewową z immunoglobuliny. Póki co potrzebuje 6 wlewów. Każdy z nich to wydatek około 40 tys. zł. Mama 10-latka ubolewa, że dla nich jest to kwota nieosiągalna, dlatego prosi o pomoc w zebraniu takich pieniędzy.