Nie tak dawno uniwersytety w Polsce otrząsnęły się po czasach ideologii komunistycznej, a już z niepokojem obserwujemy pojawienie się nowych prądów ideologicznych, w szczególności ideologii poprawności politycznej czy ideologii gender
- czytamy w projekcie.
Jako przykłady ideologicznych rozwiązań naukowcy podają usiłowanie wprowadzenia parytetu płci, zamiast kierowania się kompetencjami merytorycznymi, czy rozszerzenie listy problemów, dotyczących płci, o problemy tzw. osób niebinarnych, co ma sprowadzać się do subiektywnych deklaracji, a więc nieweryfikowalnych naukowo.
Jedynie płeć biologiczną można określić w sposób obiektywny
- piszą profesorowie i podkreślają, że „każdy ma prawo do posiadania własnych poglądów, ale żadna instytucja nie ma prawa narzucać jakichś poglądów". Dokument nie był jednak głosowany, a biura sygnatariuszy projektu zostały obklejone ulotkami przedstawiającymi mężczyznę i jego odbicie w lustrze z podpisem „oczywiście, że jestem za równością. O ile wszyscy będą tacy, jak ja”. Podpisano je jako studenci i doktoranci UAM.
Prof. Jacek Kowalski w mediach społecznościowych zwraca uwagę, że takie anonimowe działanie świadczy o niechęci do dyskusji nad problemami zgłoszonymi przez naukowców.
Przypominam, że za komuny studenci walczyli o coś zupełnie przeciwnego - o wolność debaty
- podkreśla Jacek Kowalski.
„Polityka równościowa i antydyskryminacyjna UAM” została w zeszłym miesiącu przegłosowana przez senat uczelni. Jej zapisy, po wydaniu zarządzenia rektora UAM prof. Bogumiły Kaniewskiej, mają wejść w życie od października tego roku. Sprawie ma się jeszcze przyglądać Ministerstwo Edukacji i Nauki, które może uchylić ten dokument.