Do futurologicznych wizji pisarzy należy podchodzić ostrożnie, pamiętając jednak o tym, że pisarze często przeczuwają nadchodzące. Taka też refleksja towarzyszyła mi przy lekturze publicystycznej powieści Pawła Lisickiego pt. „Epoka Antychrysta”. Paweł Lisicki to redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy”. Od wielu lat konsekwentnie reprezentuje „dogmatyczny” czy też tradycjonalistyczny styl myślenia o religii katolickiej. Ta postawa jest logiczna, bowiem religia bez dogmatu, to jak wino bez alkoholu. Lisicki jest zbyt poważnym uczestnikiem polskich debat intelektualnych, to znaczy świetnie wykształconym intelektualistą, aby jego wizję przyszłości religii katolickiej i wizję świata za 200 lat zbyć lekceważeniem. A według fabuły jego powieści w 2217 w Rzymie nowo wybrany papież przyjmie imię Judasza. Wybór imienia Judasza początkowo wprowadza wiernych stan konsternacji ale szybko osobowość nowego papieża przekonuje wielu wątpiących w niego. Zachwycony Judaszem jest Leninista czyli lewicowy intelektualista, który określił papieża Judasza patetycznie jako „proroka nadczłowieczeństwa”
Muszę wyznać że nie rozumiem głosów potępienia książki ze strony niektórych środowisk katolickich. Lisicki nie zrobił niczego innego a tylko opisał konsekwencje zwycięstwa lewackiej ideologii gender, której celem jest zmiana naturalnego porządku rzeczy, przewartościowanie wszystkich wartości. To się zresztą dokonuje na naszych oczach. Są w to zaangażowane potężne siły, zwłaszcza ekonomiczne. Czy ta zmiana się dokona, jest cały czas sprawą otwartą. Niemniej istnieją przesłanki do wielkiego niepokoju, że być może ta lewacka ideologia zwycięży, ponieważ w sukurs jej przyjdzie, czy też już przychodzi niebywały postęp nauki, zwłaszcza biotechnologii. Ten postęp powoduje, że człowiek współczesny zaczyna wierzyć, że może uczynić z siebie nadczłowieka a Bóg mu do niczego potrzebny już nie jest. Wręcz przeciwnie, przeszkadza w zaprowadzeniu postępu. Jeśli przeszkadza „stary archaiczny bóg”, to trzeba wymyślić „nowego”, dostosować go do oczekiwań ludzi żyjących w obrębie tylko i wyłącznie biologicznego i ekonomicznego metabolizmu, którymi można sterować, bo metafizyki w takim świecie być nie może. I o tym jest przede wszystkim ta książka a nie o religii jako takiej.
Zwycięstwo tej lewackiej ideologii będzie miało konsekwencje polityczne, które doprowadzą do nowej wersji jakiegoś totalitaryzmu. Oczywiście trudno powiedzieć jaka będzie przyszłość. Być może będzie to inna jakość, coś w rodzaju auto hodowli człowieka. Człowiek nie będzie już śrubką w maszynie, jak to było w nazizmie komunizmie, lecz rodzajem istoty hodowlanej, przeznaczonej do różnych celów. Słowem pojawi się inna mutacja człowieka jak to opisał np. Ishiguro, japoński pisarz, laureat Nobla, w swojej powieści „Nie opuszczaj mnie”. Czytając Lisickiego pomyślałem o Ishigoro. W jego książce przedstawiona jest taka mini społeczność ludzi hodowanych na implanty. Jest to ciekawa próba wyobrażenia sobie ich życia i mentalności, gdy od najwcześniejszego dzieciństwa wychowani są w świadomości swojego przeznaczenia. Ishiguro także pisze o epoce Antychrysta, gdy człowiek będzie podlegał przetworzeniu na mocy innych zasad niż ewolucyjne. U Ishiguro nie ma już grozy. U niego jest już pogodzenie się z takim stanem rzeczy. Bo formalnie nie ma okropieństw. Wszystko jest przeprowadzane z „humanitarną sterylnością”. Spokojnie i bezboleśnie. W porównaniu z Ishigoro Lisicki nie jest jakoś specjalnie apokaliptyczny. Ale w świecie Lisickiego wszystko też ma być „humanitarnie sterylne”, w szczególności śmierć, spokojne i bezbolesne.
Jako człowiek świadomy, co się dzieje, Lisicki wie, że żyjemy w epoce tworzenia się nowych jakości niedających się już porównać z tymi z przeszłości. Pokazuje jak mentalność naukowa, a w jego książce pojawiają się często odnośniki do tej kwestii, będzie miała wpływ na mentalność i na religię. W jaki sposób religia kierowana przez kolejne generację kardynałów i kardynałek, ateistów i krypto-ateistów będzie dostosowała się do oczekiwań ludzi żyjących w społeczeństwie globalnym, w którym nauka będzie ingerować w biologię, sterując ewolucją człowieka. Konsekwencją tego stopniowego „rozpuszczania” doktryny katolickiej będzie papież o imieniu Judasz. Można, a nawet należy czytać to, jak mnie się zdaje, jako prowokację pisarską, rodzaj tego, co w liberalnych środowiskach nazywa się „radical chic”.
W świecie o wysokiej skuteczności nauki nie ma miejsca na cud, na zawieszenie praw natury na mocy boskich wyroków. „Jest hańbą dwudziestego trzeciego wieku - stwierdził papież Judasz - że nasza cywilizacja tak bliska wytworzenia nadczłowieka, nie jest w stanie dowieść ponad wszelką wątpliwość, że Jezus z Nazaretu nigdy nie został wskrzeszony z martwych. Ta nasza słabość była wykorzystywana przez przebiegłych fanatyków. Skoro ludzkość osiągnęła taki poziom rozwoju, to najwyższa pora aby przeprowadzić śledztwo”. I przebieg tego śledztwa jest jednym z istotnych wątków tej książki.
Dobór nazwisk o humorystycznym brzmieniu takich jak kardynał Ligiduppa, czy czarna lesbijka pani profesor Barbara Rucha, dowodzi, że Lisicki wprowadza pewną niepowagę, czy też groteskę, co wskazuje na pewien dystans pisarza wobec tego, co kreuje
Jeśli założymy, że miłosierdzie boże jest nieskończone, to dlaczego, biorąc pod uwagę los Judasza, nie udzielić mu konsekracji, w procesie ostatecznego dostosowywania doktryny do oczekiwań ludzi żyjących w „płynnej rzeczywistości”. Czyż to nie wspaniałe radować się z faktu, że wszyscy będąc Judaszami, będą zbawieni. Na koniec uwaga. To, o czym pisze Lisicki, co przedstawia, z pewnością nie dotyczy tego co będzie się działo za 200 lat. To będzię się działo szybciej.
Trzeba też dopowiedzieć, że ta książka to swoista anty-baśń. Paweł Lisicki pokazuje w tej powieści jak religia albo to, co z niej pozostało zostaje przekształcone w ideologię, która jawi się nie jako ideologia tylko ostateczna rzeczywistość. Dowodzi, że przewrotność ciemnych sił na tym łez padole jest nieskończona.
Paweł Lisicki: „Epoka Antychrysta”, Fabryka słów, Lublin 2018
A spróbuj na to wszystko co z religią związane, oczami człowieka łaską wiary nieobdarzonego lub wg mnie nieokadzonego popatrzeć.
Pierwszy przykład.
Jakaś babcia tuśta czy też ugniata trochę ciasta i rozwałkowuje je.
Potem wycina stosowne krążki i wypieka,
Jakiś gość w suknię odzian (prywatnie najpewniej pijak, lubieżnik
a może i pedofil) czary mary nad tymi plackami czyni, w „ciało boże” je „zamieniając”.
Wyznawcy zjadając je wierzą, że ciało boga juniora zjedli i dzięki temu od takich np. jak ja parchów lepszymi są.
KEP nakazuje a Wy to bezmyślnie powtarzacie, że kilka komórek to człowiek. No jeśli to prawda,
to niech ten człowiek majtki Wam wypierze lub herbatę zaparzy.
Czy to wszystko jest poważne???
Zauważ, że ci co to kilka komórek za kilka komórek uważają,
tych co to kilka komórek za CZŁOWIEKA uznają do mordowania tych „ludzi” czy „dzieci” nie namawiają, ani nie zmuszają.
Zaś wyznawcy KEPu tym nieokadzonym swoje widzenie świata chcą narzucić, ciemnymi siłami ich nazywając.
Jest to obrzydliwe.
Nieśmiało przypominam, że ziemia nie jest już płaska,
słońce wokół niej nie gania, diabły na czubku igły spotkań nie odbywają, czarownice miotły na samoloty zamieniły,
zaś wszelkim epidemiom i innym kataklizmom niekoniecznie winni są Żydzi.
Gdybym człowiekiem jakąś wiarę wyznającym był, to napisałbym iż jakowyś szatan Cię opętał.
Ponieważ jednak z wiary w pozaziemskie moce wyrosłem,
śmiem twierdzić żeś kościelnym nauczaniem jak i kadzidłem niezwykle ogłupion i bez opamiętania na forum bredzisz.
Bezkrytycznie bełkot kościelnych, usuknionych cwaniaków i podległych im ciemniaków powtarzasz o mordowaniu dzieci treści wydalając.
(Chyba żeś człek do takiego pisania - przez odpowiednie organa – wyznaczon).
Zdajesz sobie chyba sprawę z tego, że wyrwany ząb, obcięty paznokieć
czy amputowany palec wielokrotnie więcej żywych komórek mają niż te Twoje „mordowane” dzieci.
Nawet te tabletki „dzień po” wg tych oszalałych „obrońców życia”,
to wyrachowany sposób dzieci mordowania.
Będąc młodszym dość często nocne zmazy (polucje) miałem.
O męczeniu Wacka (onanizmie) nie wspominając.
Wniosek?
Jestem mordercą dzieci nienarodzonych.
A te ciemne siły, to właśnie te które mózgi rozwijających się młodych ludzi
już od najwcześniejszych lat życia średniowieczną ciemnotą napełniają.
Potem zaś przez umszawianie, okadzanie, karmienie opłatkami (tkanką mięsną – ludożerstwo - wypełnionymi) i kościelno-radiową agitką ugruntowują.
Świat już XXI wiek osiągnął, zaś spora część społeczeństwa polskiego,
patriotyzmem przepełniona i strachem przed piekłem ogarnięta
z bohatersko wypiętą piersią ku średniowieczu zmierza.
Brawo.
Niekoniecznie.
W prawie całej Europie SPRAWCZA MOC tych ciemnych sił spadła prawie do zera.
Tylko w Polsce, te ciemne siły (od ponad tysiąca lat zasiedziałe) sporą władzę nad Ciemnoludem jeszcze mają.
Pozostaje mieć nadzieję, że prędzej czy później to ciemnowładztwo się skończy.