Wysokie, jak na polskie warunki, premie wypłaca Europejska Unia Piłkarska. W samej fazie grupowej Lech nie zarobił kokosów, bo wygrał zaledwie jeden mecz, a to według taryfy UEFA 570 tys. euro.
Czy mogło być więcej? Pewnie za mecze ze Szkotami z Glasgow i z Portugalczykami z Lizbony nie, ale na pewno uciekła premia za remis w Liege, gdzie Lechici dali sobie wbić gola w ostatniej akcji meczu. Strata - 190 tys. euro.
Ale policzmy przychody. Przejście czterech rund kwalifikacyjnych i trzy punkty w grupie to ponad pięć milionów euro. Ponadto na około pięć milionów euro, tu precyzyjnych danych jeszcze nie ma, wyceniono wartość
telewizyjną polskich klubów w fazie grupowej, a że był tam tylko Lech, zgarnął wszystko. Razem około 10 milionów euro, co po aktualnym kursie daje 44 miliony złotych.
Już wcześniej klub zapowiedział, że większość tej kwoty zostanie przeznaczona na Centrum Badawczo-Rozwojowe dla młodych piłkarzy, które wsparte rządową dotacją ma powstać w Akademii Lecha we Wronkach.
Zyski z gry w Europie mogły być w tym roku wyższe, gdyby nie pandemia i związane z nią obostrzenia. Początkowo wydawało się, że mecze w fazie grupowej będzie mogło oglądać 10 tys. kibiców, a klub zdążył nawet
opublikować ceny biletów, które wahały się od 60 zł do 150 zł. Przyjmując średnią cenę 100 zł można założyć, że po każdym meczu w Poznaniu w kasie klubu mógł zostać milion złotych. Do tego zyski z gastronomii i sprzedaży pamiątek. Niestety tuż przed rozpoczęciem rozgrywek nastąpił jesienny szczyt zachorowań na koronawirusa i przychodów z tzw. dnia meczowego nie było.