Cała czwórka, w tym Oskar Tomczyk i Filip Wolski z Kolejorza, wróciła już do kraju. Prawdopodobnie jutro spotkają się z nimi władze akademii Lecha, które oczekują wyjaśnień. Wtedy też zapadną ostateczne decyzje dotyczące kar, ale Lech raczej nie planuje ich oficjalnie komunikować.
Sytuacje Tomczyka i Wolskiego różnią się od siebie. Ten pierwszy jest już w zasadzie jedną nogą poza klubem. Jego umowa obowiązuje tylko do końca roku i nawet gdyby przez swoje zachowanie miałby mieć problemy z przenosinami do Hiszpanii, to w Lechu nie ma dla niego przyszłości.
Inaczej jest z Wolskim: on ma umowę do czerwca i Kolejorz chciałby dać mu jeszcze szansę. Wcześniej musi jednak odpokutować, w grę wchodzi zawieszenie na kilka tygodni i przesunięcie z rezerw do juniorów.
Dla obu najdotkliwsze są jednak pewnie po pierwsze brak możliwości gry na mundialu, a po drugie ostracyzm. Teraz przed całą "indonezyjską czwórką" imprezowiczów wiele pracy, by nie pogrzebać swoich karier zanim one się tak naprawdę zaczęły.